Podzieliłbym ten mecz na dwie połowy. W pierwszej części utrzymywaliśmy się przy piłce, zdobyliśmy bramkę i dobrze czuliśmy się na placu gry. Po przerwie zabrakło nam koncentracji, co poskutkowało szybką stratą dwóch goli. Przy pierwszym trafieniu dla przeciwników mieliśmy dłuższą analizę VAR, ale boiskowe sytuacje są różne i nie uważam, żeby akurat ta konkretna wpłynęła na nasz zespół. Później musieliśmy gonić wynik. Potrzebujemy teraz wsparcia kibiców. Cieszymy się na kolejne spotkanie i nadal będziemy walczyć o baraże.
To był słaby mecz w naszym wykonaniu. Najbardziej bolesne jest to, że graliśmy u siebie i nie potrafiliśmy narzucić rywalom własnego stylu gry opartego na długim posiadaniu piłki. Kilkukrotnie zepchnęliśmy przeciwników do defensywy, ale nie kreowaliśmy sobie sytuacji. Można powiedzieć, że byliśmy bezzębni. Pomimo tego zdobyliśmy bramkę i prowadziliśmy 1:0, dlatego tym bardziej boli, że nie potrafiliśmy utrzymać tej przewagi. Zdecydowanie zabrakło nam koncentracji. Stratę pierwszej bramki po stałym fragmencie gry w sytuacji, w której być może doszło do faulu, można jeszcze wytłumaczyć. W tej akcji byłem skupiony na swojej robocie. Widziałem, że Adam Deja się przewrócił i twierdził, że był popchnięty. Mamy do dyspozycji odpowiednią technologię, nie chcę się z tym kłócić, ufając, że sędziowie podjęli dobrą decyzję. Natomiast drugi gol naprawdę nam nie przystoi. Jeśli chcemy walczyć o coś więcej, to nie możemy dać się zaskoczyć w tak łatwy sposób, że pół drużyny przygląda się akcji bramkowej. Było widać, kto bardziej chciał. Rywale walczyli o życie, a my jeśli chcemy walczyć o marzenia, to również powinniśmy zaprezentować bardzo wysoki poziom zaangażowania. Ustępowaliśmy przeciwnikom w tym aspekcie i dlatego przegraliśmy.
Co do mojej roli kapitana, to jest nas trzech: ja, Adam Deja oraz Jonathan De Amo. Współtworzymy radę drużyny i w tym meczu to ja byłem desygnowany do tego zadania. Natomiast nie skupiamy się na tym, ponieważ w tym starciu liczył się dla nas cel, jednak zawiedliśmy i nie potrafiliśmy go zrealizować. Budowaliśmy naszą serię bez porażki, rozgrywając naprawdę trudne mecze i przykro mi, że ta passa dobiegła końca. Nie zawsze wszystko nam się układało, ale moim zdaniem w spotkaniu z Pogonią zbyt łatwo wypuściliśmy prowadzenie, co naprawdę boli. Na analizę przyjdzie jeszcze czas. Wiemy w jakim momencie rywalizacji się znajdujemy i zdajemy sobie sprawę z tego, o co gramy. Pogmatwaliśmy sobie końcówkę sezonu, jeśli chodzi o walkę o awans do baraży. Przed nami trzy trudne mecze, a do zdobycia jest dziewięć punktów. Walka o marzenia jeszcze się nie skończyła.