Chciałbym pogratulować mojej drużynie, która przez cały mecz pokazywała ogromne zaangażowanie i zaprezentowała wysoką intensywność gry. Ani przez chwilę nikt w naszym zespole nie zwątpił w zwycięstwo. Konsekwentnie realizowaliśmy swój plan i bardzo się cieszę, że ostatecznie to przyniosło nam trzy punkty. Jak dotąd dobrze prezentowaliśmy się w fazie bronienia, ale teraz chcieliśmy to zmodyfikować i być nieco wyżej w fazie bronienia. Mecz ułożył się tak, że musieliśmy gonić wynik. Umiejętności przeciwnika i indywidualny błąd obrońcy przyczyniły się do podyktowania rzutu karnego dla Górnika. Natomiast dla mnie najważniejsze jest to, że nikt nie spuścił głowy, a stracona bramka dodała nam animuszu. Być może w początkowej fazie meczu zbyt szybko chcieliśmy grać do przodu, ale później uspokoiliśmy grę i długo otrzymywaliśmy się przy piłce. Bardzo się cieszę z rozwoju tej drużyny. Stajemy się zespołem, który może rywalizować w każdej fazie gry i jest odpowiednio zorganizowany. Potrzebowaliśmy tego, by wywierać presję na przeciwnikach oraz spokojnie budować swoje akcje. Co do analizy VAR i podyktowanego rzutu karnego, to suma szczęścia i pecha zawsze się równoważy. Cieszę się z tej decyzji, ponieważ ona pomogła w otworzeniu meczu i utwierdziła chłopaków, że mogą do końca walczyć o wygraną, a ostatecznie zwyciężyć. Na pewno byłoby lepiej gdybyśmy zdobyli bramki po pięknych akcjach, a nie po rzutach karnych, ale najważniejsze, że odnieśliśmy zwycięstwo. Mieliśmy dwa-trzy kontrataki, po których mogliśmy zdobyć trzecią bramkę i zamknąć mecz, jednak zabrakło nam zimnej krwi. Końcówka była dosyć nerwowa, ponieważ Górnik przesunął środkowych obrońców w nasze pole karne. Natomiast chwała dla zespołu, że wytrzymał kilka ostatnich minut i nie pozwolił rywalom na zdobycie bramki.
Górnik nas szczególnie nie zaskoczył. Przygotowując się do tego meczu wiedzieliśmy, że drużyna prowadzona przez trenera Pavola Stano potrafi grać w różny sposób i zmieniać struktury w trakcie spotkania. Zresztą nawet w końcówce tego meczu przeszli na grę trójką obrońców. Wiedzieliśmy, że łęczyńska drużyna dysponuje mocnymi indywidualnościami i duetem Damian Warchoł – Przemysław Banaszak. Przez kontuzje oraz zawieszenia za kartki nie do końca mogliśmy rozszyfrować skład, jakim rywale wyjdą na ten mecz. Kamil Orlik i Branislav Spacil mogli grać zarówno na obu skrzydłach jak i w środku. Damian Warchoł w ostatnich meczach grał na prawej stronie, ale w fazie atakowania schodził do środka, robiąc przewagę w tym sektorze. Uczulałem swoich zawodników na to, że muszą być czujni i zbierać informacje w trakcie spotkania, ponieważ przeciwnicy mogą się mocno rotować. Duża rolę odegrało dobre zarządzanie z poziomu boiska, a nie tylko z ławki. Dlatego trzeba pochwalić mój zespół.
Naszym głównym celem jest utrzymanie. W zależności od tego kiedy go osiągniemy i czy wówczas będzie szansa, aby powalczyć o coś więcej, to wtedy będziemy to rozważać. Aktualnie jest naprawdę wiele drużyn, które mają podobny cel. Chcemy jak najszybciej zdobyć 40 punktów, a później będziemy myśleli o tym, czy jesteśmy w stanie walczyć o coś więcej.