Był trener kiedyś czynnym zawodnikiem, czy w młodości próbował trener swoich sił w innych dyscyplin sportowych?
W naszych czasach nie było tak, że ktoś grał tylko w piłkę. Grało się w ręczną, siatkówkę, tenisa stołowego. Dzisiaj mówi się na to „sporty uzupełniające”, ale wtedy to była normalna rzecz, tych dyscyplin było dużo, szczególnie w szkolnych SKS-ów. W każde ferie świąteczne grało się w tenisa stołowego.
Pamięta ten Twój pierwszy trening/ mecz jako dziecko?
Pierwszego treningu nie pamiętam, ale za to wspominam swój pierwszy mecz. To było na poziomie trampkarzy. Nie było tak jak dzisiaj, miałem wtedy 14 lat, w takim wieku dopiero przyjmowano zawodników do klubu. Dzisiaj na treningach widujemy już nawet 3-latków, wprowadzane są w piłkę poprzez formy zabawowe. Kiedyś to było zupełnie co innego. W piłkę uczyło się grać na podwórku, przebywając tam od rana do wieczora.
Jeśli nie piłka nożna, to co robiłby pan w życiu?
Na pewno byłaby to praca przy sporcie. Nie chce powiedzieć, że byłbym dziennikarzem, ale zawsze podobała mi się taka forma współpracy. Kiedyś tak nie było, dzisiaj mówi się na to marketing, mógłbym w tym pracować. Jak byłem młodym człowiekiem nie było takiego pojęcia jak marketing.
Pierwszy trening jako trener prowadziłem w…
Polonii Trzebnica
Kim był lub być może dalej jest trenerski idol?
Nie miałem jednego. Z wielu trenerów czerpałem inspiracje. Dzisiaj dla wszystkich inspiracją jest Guardiola. Dla mnie pod względem taktycznym, filozofii gry to coś wielkiego. Natomiast osobą, która mnie najbardziej inspirowała jest Ferguson. Podziwiam go niesamowicie za to, jaką ten człowiek miał motywację, pracując w jednym klubie tyle lat i tyle wygrywając. Wygrał mistrzostwo i na drugi dzień już ono go nie obchodziło, już myślał o następnym. Takiego człowieka poznać i jego poziom motywacji wewnętrznej przenoszonej później na zespół. Przeczytałem wszystkie jego książki. Nie znam go „z bliska”, ale muszę powiedzieć, że pod względem taktyczym nie był to „TOP” jak Guardiola, ale jego metody psychologiczne były na tym najwyższym poziomie. To on był dla mnie największą inspiracją.
Najlepszy zawodnik, z którym kiedykolwiek trener współpracował…
Nie lubię wymieniać, bo inni się za to obrażają, ale miałem tą przyjemność prowadzić zawodników, którzy grali w reprezentacjach swoich krajów. Współpracowałem również z takimi, którzy grali w Lidze Mistrzów przeciwko Juventusowi, czy Chelsea jak Ivan Runje. Był to piłkarz z umiejętnościami na bardzo wyskoim poziomie. Byli też inni, ale Ivana muszę wymienić w pierwszej trójce. Przypomnę również o Polakach, Karolu Świderskim, Przemku Frankowskim, za moich czasów zadebiutowali w reprezentacji. Wymienić muszę również Tarasa Romańczuka. To są chwile takie momenty przyjemne do trenera, kiedy Frankowski i Romańczuk zadebiutowali, kiedy prowadziłem ich w Jagiellonii. Przyjemnie jest patrzeć, jakie zrobili postępy, szczególnie Przemek, który gra w bardzo mocnej lidze i jest wyróżniającym się zawodnikiem.
Drużyna piłkarska, której trener kibicuje.
FC Barcelona.
W wolnym czasie ogląda trener mecze?
Tak, ale nie jest to tak jak kiedyś. Problem jest jeden, jako trener nie oglądasz już meczu jako „czysta przyjemność”, tylko zwracasz uwagę na taktykę, zachowanie piłkarzy. Zamiast cieszyć się tym meczem, to jesteś skoncentrowany na innych aspektach. Marzy mi się obejrzenie meczu typowo emocjonalnie.
Czy w swojej karierze trenerskiej miał trener momenty zwątpienia albo był bliski porzucenia tej pracy.
Nie będę grał kozaka. Była taka sytuacja. Było to w Głogowie dzisiaj niewiele się o tym mówi. Był bardzo trudny moment w II lidzie, kiedy przegraliśmy bardzo ważny derbowy mecz z Wałbrzychem. Mocno rozważałem, czy nie wycofać się z tego. Na szczęście po namowach żony, przyjaciół nie zrobiłem tego i w następnym sezonie awansowaliśmy do 1 ligi, a historia potoczyła się zupełnie inaczej. Uważam, ze dobrze jest mieć takie doświadczenie. Kiedy wyjdziesz z takiego trudnego momentu, to jesteś silniejszy. Drugi raz już nie miałem takiej myśli.
Czy są osoby, którym trener jest szczególnie dużo zawdzięcza?
Tak, każdy ma takich ludzi. Na pewno muszę podkreślić tutaj nazwisko Piotra Kłaka. To jest człowiek, który dzisiaj w piłce nie jest, ale w momencie tego kryzysu wielu ludzi domagało się mojego zwolnienia. On wytrzymał tą presję, a gdyby wtedy mnie zwolnił, to byśmy pewnie dzisiaj nie rozmawiali, nie byłbym na tym poziomie i nie cieszyłbym się z wicemistrzostwa Polski, czy z gry w finale Pucharu Polski, czy z innych awansów, pracy w dużych klubach. Łatwo jest zwolnić trenera, a ten człowiek bardzo mocno wytrzymał ciśnienie, był bardzo konsekwentny.
Najlepszy moment w karierze…
Nie można powiedzieć o jednym momencie. Przede wszystkim to każdy awans, również te na poziomie amatorskim, po których ta radość jest spontaniczna, niesamowita. To jeśli mówimy o sporcie, w życiu prywatnym to przede wszystkim przyjście na świat dzieci, teraz już mam dwie wnuczki i to są rzeczy, których nie zamieniłbym za nic w świecie. Wracając do kwestii sportowych, to czasem są takie spotkania, gdzie meczy wydaje się być przegranym i nagle odwracasz jego losy w ostatniej akcji meczu.
Najgorszy moment…
W CV mam zapisany jeden spadek, bo przejąłem Arkę na 11 kolejek przed końcem sezonu. Drużyna miała 6 punktów straty do bezpiecznego miejsca. Jak ktoś jest mi przychylny i robi tabelkę i mówi że za mnie było 9 miejsce, kiedy ktoś jest nieprzychylny to mówi, że spadłem z ligi. Zabrakło nam chyba 1 punktu do utrzymania. To nigdy nie jest miły moment, muszę to wciąć na siebie, ale prowadziłem ten zespół tylko w ostatnich kolejkach.
Czy żałuje trener czegoś w swojej karierze, czego nie zrobił?
Bardziej jako zawodnik. Miałem szansę wejścia na profesjonalny poziom. Kiedyś nie było tak jak dziś, zabrakło mi wówczas osoby takiej jak mądry manager, osoby która by pewne rzeczy wytłumaczyła i pokierowała. Wycofałem się z pewnych rzeczy, można było bardziej powalczyć o siebie i osiągnąć więcej jako zawodnik. Z drugiej strony może grałbym o ligę wyżej, bo też trzeba umieć ocenić swoje predyspozycje, na pewnym poziomie cechy motoryczne muszą być na wysokim poziomie. Szybkość nie była moją mocną stroną, więc pewnego poziomu nie mogłem przeskoczyć. Ale była szansa zrobienia czegoś więcej, miałem wtedy 20-lat, mogłem to lepiej wykorzystać.
Z jakiej podjętej decyzji swojej karierze jest trener najbardziej zadowolony?
Najbardziej zadowolony jestem z pójścia do Głogowa. Pracowałem III-ligowej Polonii Trzebnica, której jestem wychowankiem. To był poziom zupełnie amatorski, trenowaliśmy popołudniami, nie we wszystkie dni, bo piłkarze nie utrzymywali się z piłki. Przejście do Chrobrego spowodowało, że przeszedłem na poziom profesjonalny, niby w tej samej lidze, ale na kontraktach. To było duże ryzyko, miałem kontrakt skonstruowany tak, że był on przewidziany na pół roku, z opcja przedłużenia o rok, ale tylko w momencie awansu. Wówczas było dużo trudniej z pracą niż dzisiaj, ryzykowałem, że za pół roku mogłem zostać bez pracy, z rodziną na utrzymaniu. To była trudna decyzja do podjęcia, ale miałem wsparcie swojej żony. Zakończyło się to awansem i dzięki temu jestem trenerem na profesjonalnym poziomie, dlatego uważam, że było to nasza najważniejsza decyzja.
Mój sportowy, sportowy cel marzenie...
Mam dwa takie marzenia na dzisiaj. To Mistrzostwo Polski i zdobycie Pucharu Polski.
Po zakończeniu kariery planuje…
Byłem w wielu miejscach, ale podczas zgrupowań zagranicznych, podczas europejskich pucharów widzisz tylko lotnisko i nic więcej. Jak wiesz, jaki świat jest piękny, to chciałbyś go pozwiedzać, zobaczyć. Nawet w Polsce nie wszędzie byłem, bo piłka zabiera mnóstwo czasu. Kiedy mam moment na odpoczynek, to wole jechać w góry, do mniejszej miejscowości i tam spokojnie spędzić czas. Jest sporo miejsc, które chciałbym zobaczyć. Chciałbym poświęcić więcej czasu dzieciom, bo nie było go zbyt dużo kiedy dorastały. Praca trenera odbywa się często kosztem rodziny. Teraz chciałbym nadrobić to z wnukami. Jedynym plusem mojej ostatniej dłuższej przerwy w pracy był czas z rodziną.