Byliśmy dziś bardzo głodni wygranej, bo trzy ostatnie spotkania w naszym wykonaniu to dwa remisy i porażka. Patrząc z perspektywy tego jak gra ŁKS w tym sezonie to poprzeczka była dziś zawieszona bardzo wysoko.
Skrupulatnie się do tego meczu przygotowaliśmy, ale w pierwszej kolejności skupiliśmy się nie na drużynie rywali a na naszej grze w ostatnich meczach. Wyodrębniliśmy sobie detale naszej gry które wymagały reakcji i poświęciliśmy im dużo uwagi. Dopiero w drugiej kolejności zajęliśmy się zespołem ŁKS-u.
W mojej ocenie odnieśliśmy dziś zasłużoną wygraną bo byliśmy zespołem wszechstronniejszym. Zaprezentowaliśmy się z dobrej strony w fazach obronnych. Byliśmy bardzo konsekwencji i zdyscyplinowani; pokazaliśmy się jako monolit.
Pokazaliśmy się dziś z dobrej strony w tych momentach w których posiadaliśmy piłkę, nie tylko tylko w kontrataku, ale też kiedy wychodziliśmy z spod pressingu rywala czy ataku pozycyjnego.
To wszystko doprowadzało nas do tego że zaczęliśmy wierzyć w to że możemy dziś wygrać. Może pierwsza połowa nie dała nam aż takiej dużej pewności. Z tej części meczu wynikało tyle że ŁKS nie stworzył za dużo sytuacji. My w tej pierwszej połowie byliśmy bardzo groźni, nie wykorzystaliśmy naszych akcji uskrzydlających w bocznym sektorze których mieliśmy kilkadziesiąt.
W przerwie powiedzieliśmy sobie że musimy być bardzo cierpliwi, konsekwentni i mamy być tym monolitem. Grając w ten sposób wierzyliśmy, że przyjdzie taki moment w którym zadamy decydujący cios. I to się sprawdziło. Już w 47 minucie Struski miał sytuację. Do 70 minuty był taki moment, że to Arek Malarz stanął na wysokości zadania i utrzymywał ŁKS w wyniku 0:0. To są takie momenty gdy masz te sytuacje i nie wykorzystujesz ich i masz przewagę mecze są często brutalnie weryfikowane i często zespół który wcale nie zasługuje mógł tą bramkę strzelić.
Jednak to nasza konsekwencja i cierpliwość doprowadziły nas do tego, że zdobyliśmy bramki. Istotne było wejście Pawła Wojciechowskiego na boisko. Przed meczem podjąłem decyzje, że obok Bartka Śpiączki zagra pomocnik, a nie nami dla Pawła przewidziałem rolę wejścia na boisku. Nie wiedziałem czy wejście za Bartka czy dołączy do niego. Patrząc na to jak się mecz układał zaryzykowałem i stwierdziłem że zagramy o pełną pulę.
Trzeba wyróżnić wszystkich naszych zawodników. Dopisujemy bardzo cenne trzy punkty, które umacniają nasza mentalność. Ale te punkty nabiorą tej mocy jeśli zaczniemy punktować w tych trzech ostatnich meczach które przednimi. Wtedy ta dzisiejsza zdobycz nabierze bardzo dużego wymiaru w kontekście finału rundy jesiennej.