Trener Kamil Kiereś podsumował mecz 18. kolejki Fortuna 1. Ligi, w którym Górnik Łęczna pokonał 2:1 GKS Bełchatów. – To nie było dla nas tylko zwycięstwo, ale też przełamanie naszych słabości z jesieni.
– To moja pierwsza wizyta w Bełchatowie, gdzie przyszło mi rywalizować z GKS-em. Oczywiście, szacunek do ludzi, z którymi wtedy pracowałem, którzy pracują tutaj dalej, jest ogromny, ale dziś przyszło mi grać przeciwko GKS-owi. Musiałem się skupić na Górniku Łęczna. Z niecierpliwością czekałem na ten mecz. Pierwsze co mnie zaskoczyło to murawa. Zawsze była dobra, a dziś nie była sprzymierzeńcem zawodników w ładnej kombinacyjnej grze.
To było trudne spotkanie. Wczoraj wygrała Resovia. Nie można patrzeć przez pryzmat tabeli. Każdy zespół gra o postawiony przed sobą cel. Jedni o awans, drudzy o przetrwanie.
Jestem zadowolony z przebiegu pierwszej połowy. Nie była ona może rozgrywana pod nasze dyktando, ale przewaga Górnika była widoczna. Udało się zdobyć bramkę po akcji oskrzydlającej. Krykun dogrywa, Wojciechowski strzela. Do końca kontrolowaliśmy przebieg gry, chociaż GKS stwarzał zagrożenie po stałych fragmentów.
Druga połowa była dla nas trudna nie tylko z perspektywy tego meczu. Jesienią byliśmy zespołem swojego boiska. Na wyjazdach graliśmy świetnie pierwsze połowy, a słabe drugie. Niestety, klops na początku drugiej połowy. Po stałym fragmencie tracimy bramkę.
Zdecydowałem się na dwie szybkie zmiany, które uporządkowały grę. Byliśmy w ataku pozycyjnym, kontrowaliśmy GKS Bełchatów. Stałe fragmenty to było jedynie zagrożenie. Po strzale Banaszaka Karol Struski powinien dobić na 3:1. To nie było dla nas tylko zwycięstwo, ale też przełamanie naszych słabości z jesieni.