Kamil Kiereś podsumował spotkanie z Koroną Kielce, w którym Zielono-Czarni przegrali 0:1 po golu Jacka Podgórskiego.
– Nie przywitaliśmy się dobrze z naszym stadionem w 2021 roku. Chodzi o skuteczność działań. My w tym aspekcie byliśmy gorsi. Nie będę szukał wymówek. Nie będę mówił, że mieliśmy większe posiadanie i więcej okazji. Popełniliśmy błąd przy rzucie karnym. Nie możemy dopuścić do takiej sytuacji. W naszej drużynie było dziś zbyt dużo słabych punktów.
– Nie ma co ukrywać: niestrzelony karny ma dużą wagę. To kluczowy moment spotkania. Korona przyjechała tu skoncentrowana na grze defensywnie. Skupiali się na kontratakach. Ich strzały nie były groźne.
– W przerwie zdecydowałem się przejść na dwóch napastników. Boisko puścił Bartek Kalinkowskiego, który miał kartkę, a w jego miejscu pojawił się Bartosz Śpiączka. W 47. minucie mieliśmy doskonałą okazję. Uderzał Struski, ale świetnie bronił Kozioł.
– Kolejny kluczowy moment to około 60.minuty. Wprowadziłem tam wtedy Cierpkę, Kukułowicza i Banaszka. W ciągu czterech minut stworzyliśmy dwie sytuacje. Był bliski bramki Bartek Śpiączka. Z szóstego metra przestrzelił Kukułowicz. do końca próbowaliśmy. Kozioł dobrze bronił, ale z drugiej strony Gostomski też nie miał wiele pracy.
– My musimy przełknąć gorycz porażki. Ten sezon to wysoka góra, ale droga będzie ciężko. W żaden sposób nie uważam, że absencja Leandro i Pawła Baranowskiego była przyczyną porażki. Nie zadecydował zmiany, ale fakt, że cześć piłkarzy nie pokazała tego, co potrafi najlepiej.