Do straconej bramki nic nie zapowiadało tego, że możemy to spotkanie przegrać. W zasadzie była tylko jedna sytuacja po stałym fragmencie gry, gdzie później w efekcie końcowym i tak odgwizdany został przez arbitra spalony. Drugim przełomowym, zwrotnym momentem była sytuacja sam na sam, która mogła dać nam wynik 1:1. Wiadomo, że końcówka spotkania, podczas której rzuca się wszystko do przodu, powoduje że zespół się odkrywa.
Z jedną rzeczą mieliśmy dziś szczególny problem. Zszedł z kontuzją Adam Deja, opuścił je również Julek Letniowski, nie mogliśmy skorzystać z Bartka Kwietnia i tak naprawdę zmiany były wymuszone. Środek pola do pewnego momentu tak naprawdę funkcjonował dobrze, ale musieliśmy dokonać zmian.
Na pewno mankamentem było to, że mając tyle sytuacji na 16-18 metrze powinniśmy byli próbować częściej uderzać. Oddając ileś strzałów, piłka w końcu musi wpaść do siatki. My staramy się za ją długo poprawiać i przekładać z nogi na nogę. I dlatego mimo, że uważam, iż do pewnego momentu graliśmy dobre spotkanie, to przegrywamy je.
Teraz czeka nas przerwa w lidze – nie gramy meczu w niedzielę. Mamy kilka urazów w zespole, więc wbrew pozorom, może się to okazać korzystne dla nas.