Wielkimi krokami zbliża się mecz 12. Kolejki Fortuna I Ligi, w którym Górnik Łęczna podejmie GKS Tychy. Przed nadchodzącym spotkaniem zadaliśmy trzy kluczowe pytania.
„Śpiona” to najlepszy strzelec Górnika Łęczna w aktualnym sezonie Fortuna I ligi. Pochodzący z Wolsztyna napastnik aż pięciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali. Ma na koncie 5 bramek. W klasyfikacji strzelców ustępuje tylko Juliuszowi Letniowskiemu (Arka Gdynia), Pirulo (ŁKS) oraz Romanowi Gergelowi (Bruk-Bet Termalica Nieciecza).
W ostatnim meczu – z GKS-em Jastrzębie – najlepszy snajper Górnika nie mógł zagrać wskutek nadmiaru kartek. W jego miejscu pojawił się Przemysław Banaszak. Wiele wskazuje na to, że Śpiączka powróci do pierwszego składu.
Czy strzeli? To na pewno nie będzie łatwe spotkanie. GKS Tychy zajmuje aktualnie 5. miejsce w tabeli Fortuna I Ligi. W ostatnim czasie piłkarze tego zespołu tylko zremisowali z Puszczą Niepołomice. Bramkę dla tyszan zdobył Szymon Lewicki.
Ostatnie spotkanie przyniosło kilka zmian. Do pierwszego składu wskoczyli m.in. Tomasz Tymosiak i Bartłomiej Kalinkowski. Pojawił się też Przemysław Banaszak. Z kolei zabrakło Bartosza Śpiączki, który pauzował za kartki. Mecz na ławce rezerwowych zaczął Paweł Wojciechowski.
Warto też odnotować świetny występ Karola Struskiego. Wychowanek Górnika Łęczna zdobył pierwszą bramkę w meczu z GKS-em Jastrzębie. Tymosiak może nie wyróżnił się, jeżeli chodzi o gole i asysty, ale był tytanem pracy w środku pola. Z kolei Wojciechowski wszedł z ławki i wniósł dużo ożywienia.
W tym momencie wybór wyjściowego składu staje się nie lada zadaniem. Czy Kamil Kiereś tym razem też zaskoczy zestawieniem drużyny? Okaże się już w niedziele!
Mecz z GKS-em Jastrzębiem został rozstrzygnięty w ostatnich sekundach. To nie jedyny dreszczowiec w Łęcznej. Wcześniej w podobnym stylu kończyły się spotkania np. z Miedzią Legnica. Wówczas w ostatniej akcji o wyniku zadecydował Paweł Baranowski.
Można powiedzieć, że thrillery w meczach Górnika to już norma. Ciśnie rośnie w końcówkach spotkań. Krew buzuje w żyłach. Nie słyszeliśmy jeszcze o zawałach i nie chcemy słyszeć, ale powiedzmy sobie szczerze: takie zwycięstwa w ostatnich minutach mają swój niepowtarzalny urok.