Ofensywny pomocnik Górnika Łęczna był gościem programu „Weszłopolscy” transmitowanego na Kanale Sportowym. – Sprostujmy jedną rzecz: początek na Lubelszczyźnie miałem fatalny, a nie kiepski – szczerze przyznał Kalinkowski.
Czy Górnik mierzy w awans? Jakie były kulis odejścia z Łódzkiego Klubu Sportowego? Czy ma zakazu wjazdu do Katowic? Kogo i dlaczego krył podczas programu? Jaką piłkę gra Górnik?
Białek: – Doceniamy punkty Górnika Łęczna, natomiast jak ty oceniasz wrażenia artystyczne, analizując własne mecze, no bo ciężko się je ogląda?
– Nie do końca mogę się z tobą zgodzić. Na początku sezonu to był pragmatyczny futbol. Tworzyliśmy mało sytuacji. Mało było samej gry w piłkę. Ale byliśmy przy tym bardzo skuteczni. Nie można zapomnieć, że oprócz gry ofensywnej liczy się też defensywa, a pod tym względem byliśmy najlepsi w lidze.
Jednak od pewnego czasu to wszystko się zmienia. Chociażby patrząc na spotkanie z ŁKS-em. Rywale oczywiście mieli większe posiadanie, ale my nie graliśmy żadnych lag i łupanek, tylko spokojnie się broniliśmy, a jak już mieliśmy piłkę, to wiedzieliśmy co z nią zrobić.
Białek: – To czy Górnik gra ładnie to jednak temat do dyskusji. Jednak jak sam zauważyłeś, to światełko w tunelu jest. Tak jak to światełko za tobą. Jakbyś się przesunął, to łatwiej by się nam z Tobą rozmawiało.
– Nie mogę, bo kolegę odsłonię.
Szczygielski: – No chyba jest ubrany.
– Ale już pod kołdrą!
Szczygielski: – Wracając do rozmowy. Początek sezonu w wykonaniu Śpiączki i Wojciechowskiego to jest 7 bramek, a od września ten duet strzelił tylko jednego gola. Pojawia się wiec pytanie, gdzie była siła drużyny w ostatnich meczach?
– Bartek i Paweł strzelali jak na zwołanie. Potem przydarzyło się porażka z Bruk-Betem, zwycięstwo z GKS-em Tych, remis, porażka. Na pewno forma Bartka i Pawła oraz świetna defensywa bardzo nas napędzały na początku sezonu, ale nie można od chłopaków wymagać, żeby w każdym meczu prezentowali taką formę jak w kilku pierwszych meczach. Inni zawodnicy też muszą brać ten ciężar. Sergej Krykun strzeli, mi się udało.
Szczygielski: – Jesteś nieprzypadkowym gościem, bo jednak wygraliście z ŁKS-em. Początek w Łęcznej miałeś nie najlepszy. Jak przenosiłeś się z GKS-u Katowice do ŁKS-u, to kibice mówili, że „Kalinkowski? On się nie nadaje”. A Ty zrobiłeś awans do Ekstraklasy, po czym zjechałeś o dwie klasy niżej.
– Sprostujmy jedną rzecz, początek w Łęcznej miałem fatalny, a nie kiepski. Nie było kolorowo. Piłka jest przewrotna i nauczyła mnie pokory. Są takie momenty, kiedy czujesz się słabym piłkarzem. Odejście do ŁKS-u – bo to nie było tak, że ja sam o tym zadecydowałem – to mimo wszystko był dobry ruch. Dobrze się czuje w Łęcznej. Jest super atmosfera w drużynie. Za tym idą wyniki. Patrzę z dużą dozą obiektywizmu.
Rokuszewski: – Skąd w ogóle pomysł, żeby iść do Górnika? Z reguły jak piłkarz schodzi w dół, to tylko o jedno piętro, a nie o dwa.
– Powiem otwarcie: byłem wystawiony na listę transferową. Nie było dla mnie miejsca w ŁKS-ie. Miałem dwie propozycje na stole. Jedną z klubu I ligi, ale z zespołu, który koniec końców spadł, a drugą z Górnika. Wiadomo, pomyślałem sobie: pójdę do drugiej ligi i pomogę awansować. Nie pomogłem, ale chłopaki i tak awansowali. Transfer do Górnika był podyktowany tym, żeby nie siedzieć w ŁKS-ie i nie odcinać kuponów.
Sławiński: – Jaki masz plan na dalszą karierę? Bo oczekiwania wobec ciebie były większe w stosunku do miejsca, w którym się teraz znajdujesz.
– Nie wiem, czy były większe. To się wszystko zmienia. Słuchaj, jak wchodziłem do pierwszego zespołu Legii, to też liczyłem, że na najpierw Ekstraklasa i zaraz wyjadę do mocnego klubu na zachodzie, a nie że będę grał w pierwszej lidze. Szczerze powiem, że nie wybiegam daleko w przyszłość. Chcę być zdrowy i ciężko pracować.
Rokuszewski: – Odwiedzasz jeszcze Katowice czy masz tam zakaz wjazdu?
– Zakazu nie mam, ale raczej tam nie jeżdżę. Byłem tylko na meczu i dostałem czerwoną kartkę. Ale nie zasłużoną.
Szczygielski: – Pogadaliśmy o przeszłości, teraz porozmawiajmy o przyszłości. Górnik nie musi być odkryciem jesienie. Mówcie w szatni o awansie?
– Nie rozmawiamy o awansie. Zdajemy sobie sprawę, jakie kluby są w tej lidze. Natomiast mecze, które rozegraliśmy, pokazują że kompletnie nie mamy się kogo obawiać. Przed nami jeszcze trzy spotkanie i chcemy z nich wyciągnąć wszystko, co najlepsze, a zimą postawimy sobie konkretny cel, do którego będziemy dążyć.