[WIDEO] Kamil Kiereś po spotkaniu: Nie pamiętam kiedy moja drużyna grała w takich warunkach

3 lata temu | 11.02.2022, 22:03
[WIDEO] Kamil Kiereś po spotkaniu: Nie pamiętam kiedy moja drużyna grała w takich warunkach

Spotkanie należy rozpatrywać w kontekście dzisiejszych nietypowych warunków do gry. Jestem trenerem już kilka ładnych lat i nie pamiętam bym rozgrywał ze swoją drużyną spotkanie o punkty w takich warunkach. Na początku spotkania wydawało się, ze o wyniku spotkania może dziś decydować przypadek. Jeśli jednak spojrzy się na mecz po jego końcowym gwizdku należy podkreślić, że pomimo fatalnej aury, zawodnicy obu drużyn nie znudzili kibiców. Obydwa zespoły pokazały charakter, stworzyły sporo sytuacji i dążyły do tego, aby wygrać.

W pierwszych dziesięciu minutach Śląsk zepchnąl nas na własną połowę, gra toczyła się bez większych fajerwerków, a gra bazowała na wyprowadzeniu piłki długim podaniem. Wydaj mi się, że od 12 minuty zaczęliśmy grać coraz lepiej, odnaleźliśmy sposób na grę w tych trudnych warunkach śniegowych. Fajny strzał głową Przemka Banaszaka, potem mieliśmy kolejną dobrą okazję, aż w końcu dopięliśmy swego chwilę później. Serhii Krykun, który długo czekał na swoja bramkę w znacznym stopniu przyczynił się do tego, że ta bramka padła. Plan na drugą połowę był prosty: mimo trudnych warunków chcieliśmy kontrolować przebieg gry i nie doprowadzić do takiej sytuacji, że się cofamy blisko własnej szesnastki. Przede wszystkim od początku drugiej odsłony mieliśmy niezłe sytuacje, strzelali Lokilo, Gąska, Dziwniel. Śląsk też starał się zdobyć bramkę, lecz kluczowa dla późniejszych wydarzeń była czerwona kartka, która spowodowała wymuszone zmiany.

\Na pewno naszą drużynę należy pochwalić za determinację w końcówce spotkania, kiedy graliśmy w dziesiątkę. Mając na uwadzę ostatnie spotkanie z Wartą , gdzie w końcówce straciliśmy bramkę należy wyróżnić konsekwencję naszej drużyny, dzięki czemu udało nam się ten wynik obronić. Pomimo jednak tego, że graliśmy w dziesiątkę, to również stwarzaliśmy swoje sytuacje i próbowaliśmy wyjść z własnej połowy, mieliśmy kilka stałych fragmentów gry. Należy zaznaczyć, że graliśmy bez naszych liderów – Maciek Gostomski wieczorem źle się poczuł, a Bartek Śpiączka pauzował za ósmą żółtą kartkę. Mimo pauzy i tak prawdopodobnie dziś by nie zagrał, bo zmaga się z drobnym urazem. Dobrze się stało, że jego absencja kartkowa przytrafiła się akurat teraz. Oprócz determinacji na duże brawa zasługuję dziś Adrian Kostrzewski – debiut w Ekstraklasie w ważnym meczu do tego gra w osłabieniu. W końcówce meczu w newralgicznym momencie uratował nam 1 punkt.

Spoglądając z perspektywy dwóch ostatnich spotkań, należy podkreslić że jest to drugi mecz, w którym prowadzimy 1-0 i choć nie wygrywamy to przede wszystkim punktujemy. Wiadomo, że remisami nie podciągniemy się jakoś gwałtownie w górę tabeli, ale istotne jest to, że nie przegrywamy. Do każdego spotkania podchodzimy z mentalnością, że gramy o zwycięstwo i to jest dla nas bardzo ważne. Następny mecz gramy za ponad 10 dni z Wisłą Kraków. Po meczu w takich warunkach na pewno przyda się odpoczynek.

Na jak duże piwo może liczyć Kostrzewski po tak wspaniałych interwencjach?

Ja jako trener piwa nie stawiam, także będzie musiał o tym porozmawiać z kolegami. Na pewno w znacznym stopniu przyczynił się do tego, że udało nam się zdobyć w dzisiejszym spotkaniu jeden punkt.

Biorąc pod uwagę przebieg meczu czy remis Pana satysfakcjonuje?

Nie chciałbym skupić uwagi na niedosycie, bo to nie jest właściwe podejście. Są takie momenty w życiu drużyny, kiedy trzeba umieć docenić małe kroki – tak było w okresie gdy często remisowaliśmy. Skupialiśmy się by konsekwentnie robić swoje i w takim kierunku chcemy podążać, by poprzez swoją konsekwencję punktować w lidze. Podsumowując – obydwie drużyny stworzyły dziś sporo sytuacji, a remis wydaje się być sprawiedliwym wynikiem.

Udostępnij
 
9578856